Dziękuję za komentarze!
Wpis na długość - zgaduję, że i z błędami- taki, a nie inny, bo mam mało czasu teraz. Za dwa tygodnie kończę semestr na uczelni to będę mieć czas pisać i wszystko lepiej sprawdzać.
PS: Dajcie znać czy ta czcionka nie jest dla was za duża. Powiększam przy dodawaniu notki, bo ja ledwo co widzę taką malutką.
~***~
''Cały stos wspomnień nigdy nie będzie
równy nawet odrobinie nadziei.''
- Charles M. Schulz
Osoba znajdująca się po drugiej stronie drzwi ponownie zapukała kilka razy.
Przełknęłam ślinę, która echem odbiła się w mojej głowie przechodząc przez gardło. Rękę zacisnęłam w pięść przykładając ją do miejsca gdzie w moim ciele tak mocno biło teraz serce. Wstałam na równe nogi i najpowolniej jak mogłam otworzyłam drzwi zbierając w sobie odwagę. Zobaczyłam przed sobą zdezorientowanego chłopaka o bujnych włosach zaczesanych do tyłu. Zmienił fryzurę, przeszło mi przez myśl.
Stałam tam nie mogąc wypowiedzieć ani słowa. Czułam jak desperacko potrzebuję się czegoś napić - od tego szybkiego oddechu totalnie wyschły mi usta.
- Czy ja cię już dzisiaj nie widziałem gdzieś? - zapytał pewnym głosem.
- T-tak, widziałeś. - szepnęłam próbując spuścić wzrok na moje bose stopy. - Blok apartamentów, wychodziłam z windy.
- Ah tak. - zaśmiał się, a potem ponownie zapanowała cisza. - Ale co ty robisz u nas w domu? - zapytał marszcząc czoło.
Uniosłam wzrok spoglądając prosto w jego czekoladowe tęczówki.
- Wejdź. - zaprosiłam go gestem ręki do środka usuwając się przy tym, a następnie zamknęłam za nim drzwi.
Czułam za sobą wzrok chłopaka na swoich częściowo gołych plecach. Moja skóra momentalnie się napięła, a ja sama nie mogłam nawet drgnąć ani ściągnąć dłoni z tej cholernej klamki.
Jak miałam mu wytłumaczyć, że jestem tutaj tylko i wyłącznie z jego powodu? Wciąż nie wiedziałam do końca co brunet dokładnie wie. Podobno wiedział, że przyjadę, więc jak może teraz pytać kim jestem i dlaczego panoszę się po ich domu niczym fanka z chorobą psychiczną, która wkradła się tutaj tunelem podziemnym czy coś w tym rodzaju.
Poczułam jak dotyka lodowatą ręką mojego ramienia. Niczym oparzona, obdarzona przeogromnym bólem i szokiem, odskoczyłam w bok odwracając wzrok na jego twarz.
Czy każdą dziewczynę tak traktuje?
- Ej, spokojnie. - próbował obdarzyć mnie ciepłym uśmiechem i uniósł ręce w górę w akcje poddania. - Więc jak, powiesz mi kim jesteś?
Podeszłam o krok bliżej czując jak moje ciało ponownie sztywnieje, a ręce zaciskają się lekko w pięści.
- Jestem Evie. - szepnęłam uciekając wzrokiem od jednego oka chłopaka do drugiego.
Dzisiaj była pełnia. Dzięki światłu księżyca i otwartym drzwiom balkonowym mogłam zobaczyć twarz chłopaka. Stał przede mną ponownie zdezorientowany, usiłujący przypomnieć sobie cokolwiek, ale i trochę przerażony. Może to jedynie moje złudzenie, tak ciężko było mi wyłapać o czym myśli i co dokładnie czuje.
- Evie. - szepnął ledwo dosłyszalnie podchodząc bliżej do mnie.
Bardzo niepewnie uniósł swoją dłoń badając moją reakcję i przyłożył mi ją do policzka, subtelnie masując go kciukiem. Przymknęłam oczy czując jak obraz coraz bardziej staje się zamazany, jak łzy zaczynają napływać do moich oczu.
Tak bardzo chciałam poczuć jego dotyk od dłuższego czasu.
- Nic nie pamiętasz, co? - spytałam czekając na cud.
- Nie. Przepraszam, nie pamiętam nic. - usłyszałam słowa, których mimo iż spodziewałam się najbardziej, zabolały mnie okropnie.
Harry zupełnie nie wiedział jak ma się zachować, a ja kompletnie nie miałam pojęcia jak mu w tym pomóc. On, bez pamięci i obrazów naszych wspólnych przeżyć. Ja, przepełniona tłoczącymi się emocjami i uczuciami. Zupełnie obcy sobie ludzie.
Nagle cofnął rękę i podszedł do balkonu.
- Palisz? - nie patrząc na moją twarz odpalił papierosa i popatrzył na gwiazdy.
Ciekawa jestem od kiedy on pali. Zawsze tak tego nie cierpiał i walczył o to abym sama rzuciła.
Okazuje się, że go nie znam. Stał się inną osobą i muszę od nowa zacząć go poznawać.
- Pale. - wzięłam od niego papierosa i zapaliczkę wchodząc bardziej do środka pokoju chcąc dać mu więcej przestrzeni.
Przez pewien czas w ogóle się nie odzywał, a wręcz szybko palił papierosa pociągając dym i wypuszczając go w ekspresowym tempie. Tak samo ja, jedynie wpatrywałam się w jego sylwetkę, która była odwrócona do mnie.
Wyrzucił przedmiot swojego uzależnienia za barierkę.
- Ok. Więc ty i ja... - zapytał niepewnie odwracając się w moją stronę, a ja momentalnie uciekłam wzrokiem w drugi kąt pokoju.
- Byliśmy przyjaciółmi.
- Tylko? - spytał podchodząc bliżej, nieco śmielej.
- Nie. - odpowiedziałam krótko kiedy stanął niebezpiecznie blisko mnie.
Nie kuś mnie, nie będę w stanie tak długo wytrzymać, zaklęłam w głowie.
Stał tak blisko mnie, że ledwo trzymałam na wodzy swoje uczucia. Miałam niepohamowaną ochotę wtulić się w jego ramiona, które były na mniej niż wyciągnięcie dłoni. Czułam zapach jego perfum zmieszany z wonią papierosów. Głową uciekałam w drugą stronę, aby przypadkiem nie wtulić nosa w jego szyję i wzroku w malinowe usta.
- Rozumiem, że nic nie pamiętasz i jest wszystko ok. - zaczęłam mówić szybkim i chaotycznym tempem. - Ale nie rozumiem o co ci teraz chodzi. Bawisz się? Próbujesz sobie przypomnieć? Czy to tylko ja tak zupełnie wariuje kiedy jesteś obok, a ja nie wiem co zrobić?
- Spokojnie. Nie denerwuj się. Nie wiem co czujesz, ale chyba tak samo oboje jesteśmy zagubieni. - szepnął i przyciągnął mnie do siebie swoimi szerokimi ramionami. Jedną dłoń ułożył na moich plecach, a drugą wplótł we włosy.
Poczułam jak bije jego serce. Było spokojne i biło miarowo, czego nie mogłam powiedzieć o swoim sercu, które praktycznie gdyby mogło to wyskoczyło by mi właśnie z piersi.
- Nie wiem co ci teraz powiedzieć, Evie. - ucałował moje włosy z delikatnością i subtelnością.
- Wiem. Ja wiem. - zaczęłam łamiącym się głosem. - Nic nie wymagam. Po prostu zdrowiej teraz, dobrze?
Odsunął się ode mnie i uśmiechnął promiennie patrząc na moją twarz. Następnie pocałował mnie w czoło przez chwilę nie odrywając od niego ust.
Szczerze powiedziawszy, ku mojemu zaskoczeniu, nie czułam się do końca pewna. Wolałam aby okazywał mi swoje uczucia kiedy będzie faktycznie je odczuwał. Oczywiście przepełniała mnie wewnętrzna radość, ale jakoś jednocześnie czułam jak powoli oblewa ją wielka plama smutku, niemalże zakrywając ją całą.
Nagle rozległ się dźwięk przychodzącej rozmowy z telefonu chłopaka.
- Dalej, odbierz. - powiedziałam odsuwając się od niego.
Harry sięgnął do kieszeni i uśmiechając się do ekranu odebrał połączenie.
- Hallo? Tak, oczywiście, że będę. Oczywiście, że pamiętam. Jutro wieczorem, tak? Widzisz? Mówiłem. Wybacz, ale już muszę kończyć. No dobrej nocy. Śpij słodko, moja księżniczko. - zakończył rozmowę.
Czy ja dobrze usłyszałam? Czy on nazwał jakąś dziewczynę księżniczką, do tego swoją? Czy Louis nie powiedział mi wszystkiego? Czy Harry ma dziewczynę? Czy...
Nadmiar pytań, które tłumiły się w mojej głowie spowodowały wielki ból głowy, który rozsadzał mnie wewnętrznie. Tak bardzo zaczęłam się bać. Z dnia na dzień wszystko uciekło mi z rąk i nie wyglądało jakby cokolwiek zaczęło wracać do swojej pierwotnej formy. Mimo moich prób zrozumienia, starań, wszystko zdawało się nie działać tak jak powinno. Czułam się na straconej pozycji, chociaż był to dopiero drugi dzień. Byłam bezsilna.
Łóżko ugięło się. Chłopak usiadł obok mnie i złapał za rękę, która leżała na moim kolanie. Wpatrywał się we mnie bez słowa, a ja? Mój wzrok utknięty był w ziemi. Nie byłam w stanie uwierzyć już w nic.
- Posłuchaj... - przerwał chyba mając jednak nadzieję, że coś powiem, ale z moich ust nie padły żadne słowa. - Nie miałem pojęcia, a raczej totalnie zaprzeczałem, w to co ktokolwiek mi mówił. Nie wiedziałem wcześniej, że jest ktoś taki jak ty. Poza tym wydawałaś mi się... Wydajesz zupełnie obca. Mam kogoś. Ja...
- Więc przestań mnie dotykać jakbyś był singlem. Jakbym cokolwiek dla ciebie znaczyła. - odtrąciłam jego dłoń.
Zobaczyłam kątem oka jak jego twarz przybiera grymas. Był na mnie zły.
Momentalnie wstał z łóżka.
- Wiesz co? Ja coś do ciebie czułem? Przecież zachowujesz się jak dziecko. Totalnie cię nie rozumiem! Przecież jesteś dla mnie obcą osobą teraz. Nie pomyślałaś, że mogłem sobie coś przypomnieć? Jak możesz wymagać od kogoś kto nie ma wspomnień, że nagle sobie wszystko przypomni, co? Myślisz, że wszystko dla ciebie rzucę chociaż nie wiem co jest prawdą, a co nie? - z pretensją w głosie wypowiedział te słowa stojąc nade mną. Nie dostał odpowiedzi. Wyszedł i trzasnął drzwiami.
Wszystko zaczęło się dobrze, wszystko tak szybko się schrzaniło.
Płakałam jak małe dziecko, któremu odebrano najcenniejszą rzecz pod słońcem.
***
Całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Leżałam jedynie i starałam się myśleć, ale nawet to nie wychodziło mi zbyt składnie. W głowie miałam zupełną pustkę, którą nijak nie mogłam zapełnić. Miałam wrażenie, że nikt nie może tego zrobić poza cudem, który zdarza się jedynie w scenach filmowych na szczęśliwych zakończeniach.
Nie wiedziałam czy już się poddałam czy dopiero zaczynam wpadać na ten pomysł, ale doszłam do jednego rozwiązania - musiałam się wyprowadzić. Moim planem było zebrać się i zacząć dzień od szukania mieszkania. Tak ciężko będzie mi żyć z nim pod jednym dachem wiedząc, że jest tak blisko fizycznie, czego nie mogłam powiedzieć o odwzajemnianiu uczuć do czego teraz nie był zdolny - nie w moim kierunku. Tym bardziej nie wyobrażałam sobie sytuacji kiedy on i jego księżniczka pod jednym dachem, obok mnie...
Nabrałam powietrza do płuc i przetarłam podpuchnięte oczy próbując się nie rozpłakać.
Zebrałam się i gotowa do wyjścia wyszłam z pokoju. Chciałam wyminąć wszystkich, ale obecnie panowała pora śniadania, a wszyscy zbiegali się o podobnej porze do kuchni. Nie mogłam dłużej dusić się pod tym dachem, chociaż jednocześnie tak bardzo go kochałam.
Na moje nieszczęście w kuchni natrafiłam na Harrego, który łaskawie postanowił obdarować mnie spojrzeniem. Miałam wrażenie, że praktycznie nie zdejmuje go ze mnie przeżuwając płatki. Oprócz niego spotkałam tam Zayna i Liama, którzy zupełnie zamarli widząc mnie wchodzącą do pomieszczenia. Nie wiedzieli, że już rozmawiałam wczoraj z brunetem.
- Cześć wszystkim. - rzuciłam podchodząc do stojącego przy blacie mulata, którego objęłam przyjaźnie.
- Witaj, witaj. Jak się spało? Śniadanie? - zapytał odwzajemniając uścisk.
- Nie dzięki, właśnie wychodzę.
- Gdzie? Bez śniadania? Siadaj. Nigdzie cię bez niego nie wypuszczę. - Liam złapał mnie za nadgarstek kiedy wychodziłam już z kuchni.
- Mam dużo spraw na głowie. - westchnęłam próbując wymigać się od posiłku i spędzeniu więcej chwil z rozzłoszczonym Hazzą, w którego oczach dzisiaj zaskakująco nie widziałam już tej furii co wczoraj.
- Nie masz nic do gadania. Siadaj koło tatusia Liama. Tatuś cię pokarmi. - chłopak poklepał miejsce obok siebie i skinął głową przyjmując wyraz twarzy nieprzyjmującego sprzeciwu.
- A może ja cię mam pokarmić, co? - Zayn puścił mi oczko stojąc tuż obok mnie. Zaśmiałam się.
- Dobra, ale mały tost i lecę.
- To co masz takiego ważnego do zrobienia? - spytał Liam ciągle spoglądając na Harrego, który siedział na przeciw nas i jedynie ogarniał nas wszystkich wzrokiem.
- Wolałabym na razie nie mówić. Oh, dostałam prace!
- Gdzie? - zapytał Zayn.
- U Steve'a. Nie wiem dokładnie co będę jeszcze robić, ale u niego w klubie. - uśmiechnęłam się.
- Gratulacje! Będziemy przychodzić na ciebie popatrzeć. - zaśmiał się Liam.
Harry nagle wstał i odłożył miskę do zlewu ignorując nasz temat rozmowy przez co zrobiło mi się smutniej na sercu. Udawał, że myje jedną miskę przez kolejną minutę niezręcznej ciszy, która zapanowała w pomieszczeniu.
- Wiecie co, pójdę już. Dzięki. - powiedziałam szybko wstając od stołu i wymijając ich kolejno wybiegłam z kuchni.
Chwyciłam za drzwi wyjściowe i szybko przez nie wybiegłam na dwór. Wzięłam duży haust świeżego powietrza, czując ukojenie w promieniach słonecznych.
Wychodząc na chodnik usłyszałam jak ktoś za mną trzaska tymi samymi drzwiami. Obróciłam się odruchowo czego trochę pożałowałam. Moje nogi nigdy nie niosły mnie tam gdzie powinny, zupełnie ignorowały powagę zaistniałych sytuacji.
- Zaczekaj. - zabrzmiał najseksowniejszy głos na świecie.
Harry podszedł do mnie i zerkając na moją twarz zmarszczył brwi z powodu silnego światła słonecznego. Przetarł brodę prawą ręką, zaś drugą miał w kieszeni spodni.
- Trochę się śpieszę. - mruknęłam czując się zupełnie zagubiona.
- Chciałem... - zaczął niepewnie szukając słów. - Przykro mi z tego powodu co wczoraj powiedziałem. Powinienem bardziej uważać na słowa. Przepraszam, nie liczyłem się z tobą.
Uchyliłam usta w zaskoczeniu.
- Nie przepraszaj. Rozumiem. - lekko się rumieniąc założyłam włosy za ucho, a Hazza zaśmiał się spoglądając na mnie lekko z góry.
- Już wiem za co cię lubiłem. Jesteś słodka. - rzucił z uśmiechem na ustach.
Spojrzałam w jego oczy słysząc te przyjemnie pieszczące moje uszy słowa. Był niezwykle miły, do tego jak zwykle seksowny i pociągający, że ledwo powstrzymywałam się od jakiegokolwiek dotyku.
- Więc może wybralibyśmy się gdzieś? Albo zostańmy w domu jak chcesz. Po prostu porozmawiajmy. - trochę zakłopotany zaczął kopać butem w beton, zupełnie jakby próbował zrobić w nim dziurę.
- Dobrze, możemy porozmawiać. - odparłam trochę pewniej. - Ale teraz muszę lecieć. Do zobaczenia wieczorem.
Zebrałam się na odwagę i machając mu dłonią odeszłam przed siebie zostawiając go samego przed domem.
Czułam się okropnie, bowiem czasami myślę za dużo i przetwarzam każdą maleńką informację w swojej głowie w ciągu sekundy. Od razu wpadła mi do głowy jakaś dziwna metafora mojego odejścia - zupełnie jakbym zostawiała go na zawsze i odchodziła ku nowemu życiu... Oh, zamknij się, panikaro, skarciłam się po raz kolejny w myślach.
Weszłam do klubu, który w godziny od rannych do popołudniowych najczęściej robił za zwykły bar. Dopiero na jakieś specjalne imprezy, również na zamówienia, czy weekendy schodzili się tu ludzie na typowe większe imprezy. Trzeba przyznać, że Stevenowi interes kręcił się bardzo dobrze.
- Więc mówisz, że masz opcję na jakieś mieszkanie?
- Tak i nie. - odrzekł usadawiając się przy barze. Zrobiłam to samo. - Powiedzmy, że znam kogoś kto szuka współlokatora.
- Świetnie. Czy to jacyś, no wiesz, normalni ludzie? - spytałam trochę się krzywiąc.
- Zależy co przez to rozumiesz. - zaśmiał się. - Fajni i mili ludzie. Myślę, że cię nie zgwałcą.
- Tyle mi wystarczy.
- A jak się w ogóle trzymasz? Myślisz, że tam nie dasz rady? - spytał z troską w głosie.
- Za dużo się pogmatwało na chwile obecną. Będzie dla nas... wszystkich... lepiej jak znajdę sobie na razie jakieś lokum. Prędzej czy później musiałabym to zrobić.
- No tak. - westchnął i przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło, aż w końcu do pomieszczenia weszła pewna czarnowłosa Azjatka i stanęła za barem, naprzeciw nas. - Evie poznaj Ayako. Aya to jest Evie, będzie u nas pracować. Głównie z tobą.
Przeniosłam wzrok na dziewczynę. Muszę przyznać, że była naprawdę ładna. Długie czarne włosy zaczesane na bok, perfekcyjny makijaż i oryginalny styl. Zdecydowanie pasowała do tego miejsca.
- Mów mi po prostu Aya. Miło mi cię poznać. - uśmiechnęła się potrząsając moją dłoń. - To jak, gotowa na szkolenie?
Pomimo całego stresu jaki w sobie nagromadziłam przez całą noc, cały dzień i do tego jeszcze na przyuczaniu, Aya zapewniała mnie, że świetnie sobie radzę. Muszę przyznać, że to fajna i energiczna dziewczyna, z którą świetnie się dogadywałam. Praca wydaje się zupełnie wymarzona, chociaż muszę uczyć się zupełnie od podstaw.
Po rozmowach i mieszaniu sporej ilości napojów w końcu skończyłyśmy pracę. Początkowo Steve siedział z nami, lecz jako człowiek biznesu musiał iść i załatwić kilka spraw, więc zostałyśmy same i właściwie spijałyśmy alkohol, próbując tego co wychodziło z pod moich rąk.
- Wiec szukasz mieszkania, tak? - spytała Aya z lekko zadartym uśmiechem.
- Tak. To ty kogoś szukasz?
- Zgadza się. - przytaknęła. - Myślę, że dobrze by nam się razem mieszkało. Chcesz wpaść w tygodniu i je oglądnąć?
- Jasne. Powiedz kiedy i jestem.
- Świetnie. - ucieszyła się Azjatka. - Właściwie to mamy jeszcze dwóch współlokatorów płci męskiej.
- Oh, myślałam, że jest was tylko dwoje.
- Ja, Oliver i Smoke, nasz kot. - uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam go unosząc swoje kąciki ku górze. - Mam nadzieje, że nie jesteś uczulona na koty?
- Żartujesz? Uwielbiam je!
- W takim razie perfekcyjnie do nas pasujesz. Myślę, że Oliver nie będzie miał żadnego sprzeciwu.
W tym samym momencie ktoś wszedł do klubu. Czworo męskich głosów zabrzmiało w pomieszczeniu. W rękach nieśli instrumenty, wzmacniacze, kable i inne sprzęty potrzebne do grania. Czyżby szykował się jakiś koncert? Obok nich biegły dwie dziewczyny z lekka trochę zagubione, chichotały pod nosem trzymając się jak najbliżej chłopaków.
Podążając za wzrokiem Ayako przyglądałam się im z zaciekawieniem, aż któryś z nich spojrzał w naszą stronę. Włosy miał zarzucone do tyłu lekko na prawą stronę, a w ustach trzymał kostkę gitarową. Miałam wrażenie, że mrozi mnie ciekawskim spojrzeniem przez chwilę kiedy odkładał gitarę.
- To jest właśnie Oliver Hart. Twój przyszły współlokator. - wyszeptała bliżej mnie i uniosła głowę widząc przed nami chłopaka. - Cześć.
- No hej. Ty jeszcze tutaj? - spytał chowając kostkę do tylnej kieszeni spodni.
- Ta. Przyuczałam naszą nową dziewczynę. - poruszyła brwiami. - Poznaj Evie.
- Oliver, miło mi. - uśmiechnął się ciepło z dozą zadziorności wypisanej na twarzy i podał mi rękę, którą uścisnęłam. Była przyjemnie ciepła.
- Mi również. - ku mojemu zaskoczeniu zabrzmiałam jakbym chciała z nim flirtować. Co się z tobą dzieje dziewczyno?! No tak, na te oczy musi lecieć wiele dziewczyn.
Wychodząc na chodnik usłyszałam jak ktoś za mną trzaska tymi samymi drzwiami. Obróciłam się odruchowo czego trochę pożałowałam. Moje nogi nigdy nie niosły mnie tam gdzie powinny, zupełnie ignorowały powagę zaistniałych sytuacji.
- Zaczekaj. - zabrzmiał najseksowniejszy głos na świecie.
Harry podszedł do mnie i zerkając na moją twarz zmarszczył brwi z powodu silnego światła słonecznego. Przetarł brodę prawą ręką, zaś drugą miał w kieszeni spodni.
- Trochę się śpieszę. - mruknęłam czując się zupełnie zagubiona.
- Chciałem... - zaczął niepewnie szukając słów. - Przykro mi z tego powodu co wczoraj powiedziałem. Powinienem bardziej uważać na słowa. Przepraszam, nie liczyłem się z tobą.
Uchyliłam usta w zaskoczeniu.
- Nie przepraszaj. Rozumiem. - lekko się rumieniąc założyłam włosy za ucho, a Hazza zaśmiał się spoglądając na mnie lekko z góry.
- Już wiem za co cię lubiłem. Jesteś słodka. - rzucił z uśmiechem na ustach.
Spojrzałam w jego oczy słysząc te przyjemnie pieszczące moje uszy słowa. Był niezwykle miły, do tego jak zwykle seksowny i pociągający, że ledwo powstrzymywałam się od jakiegokolwiek dotyku.
- Więc może wybralibyśmy się gdzieś? Albo zostańmy w domu jak chcesz. Po prostu porozmawiajmy. - trochę zakłopotany zaczął kopać butem w beton, zupełnie jakby próbował zrobić w nim dziurę.
- Dobrze, możemy porozmawiać. - odparłam trochę pewniej. - Ale teraz muszę lecieć. Do zobaczenia wieczorem.
Zebrałam się na odwagę i machając mu dłonią odeszłam przed siebie zostawiając go samego przed domem.
Czułam się okropnie, bowiem czasami myślę za dużo i przetwarzam każdą maleńką informację w swojej głowie w ciągu sekundy. Od razu wpadła mi do głowy jakaś dziwna metafora mojego odejścia - zupełnie jakbym zostawiała go na zawsze i odchodziła ku nowemu życiu... Oh, zamknij się, panikaro, skarciłam się po raz kolejny w myślach.
Weszłam do klubu, który w godziny od rannych do popołudniowych najczęściej robił za zwykły bar. Dopiero na jakieś specjalne imprezy, również na zamówienia, czy weekendy schodzili się tu ludzie na typowe większe imprezy. Trzeba przyznać, że Stevenowi interes kręcił się bardzo dobrze.
- Więc mówisz, że masz opcję na jakieś mieszkanie?
- Tak i nie. - odrzekł usadawiając się przy barze. Zrobiłam to samo. - Powiedzmy, że znam kogoś kto szuka współlokatora.
- Świetnie. Czy to jacyś, no wiesz, normalni ludzie? - spytałam trochę się krzywiąc.
- Zależy co przez to rozumiesz. - zaśmiał się. - Fajni i mili ludzie. Myślę, że cię nie zgwałcą.
- Tyle mi wystarczy.
- A jak się w ogóle trzymasz? Myślisz, że tam nie dasz rady? - spytał z troską w głosie.
- Za dużo się pogmatwało na chwile obecną. Będzie dla nas... wszystkich... lepiej jak znajdę sobie na razie jakieś lokum. Prędzej czy później musiałabym to zrobić.
- No tak. - westchnął i przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło, aż w końcu do pomieszczenia weszła pewna czarnowłosa Azjatka i stanęła za barem, naprzeciw nas. - Evie poznaj Ayako. Aya to jest Evie, będzie u nas pracować. Głównie z tobą.
Przeniosłam wzrok na dziewczynę. Muszę przyznać, że była naprawdę ładna. Długie czarne włosy zaczesane na bok, perfekcyjny makijaż i oryginalny styl. Zdecydowanie pasowała do tego miejsca.
- Mów mi po prostu Aya. Miło mi cię poznać. - uśmiechnęła się potrząsając moją dłoń. - To jak, gotowa na szkolenie?
Pomimo całego stresu jaki w sobie nagromadziłam przez całą noc, cały dzień i do tego jeszcze na przyuczaniu, Aya zapewniała mnie, że świetnie sobie radzę. Muszę przyznać, że to fajna i energiczna dziewczyna, z którą świetnie się dogadywałam. Praca wydaje się zupełnie wymarzona, chociaż muszę uczyć się zupełnie od podstaw.
Po rozmowach i mieszaniu sporej ilości napojów w końcu skończyłyśmy pracę. Początkowo Steve siedział z nami, lecz jako człowiek biznesu musiał iść i załatwić kilka spraw, więc zostałyśmy same i właściwie spijałyśmy alkohol, próbując tego co wychodziło z pod moich rąk.
- Wiec szukasz mieszkania, tak? - spytała Aya z lekko zadartym uśmiechem.
- Tak. To ty kogoś szukasz?
- Zgadza się. - przytaknęła. - Myślę, że dobrze by nam się razem mieszkało. Chcesz wpaść w tygodniu i je oglądnąć?
- Jasne. Powiedz kiedy i jestem.
- Świetnie. - ucieszyła się Azjatka. - Właściwie to mamy jeszcze dwóch współlokatorów płci męskiej.
- Oh, myślałam, że jest was tylko dwoje.
- Ja, Oliver i Smoke, nasz kot. - uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam go unosząc swoje kąciki ku górze. - Mam nadzieje, że nie jesteś uczulona na koty?
- Żartujesz? Uwielbiam je!
- W takim razie perfekcyjnie do nas pasujesz. Myślę, że Oliver nie będzie miał żadnego sprzeciwu.
W tym samym momencie ktoś wszedł do klubu. Czworo męskich głosów zabrzmiało w pomieszczeniu. W rękach nieśli instrumenty, wzmacniacze, kable i inne sprzęty potrzebne do grania. Czyżby szykował się jakiś koncert? Obok nich biegły dwie dziewczyny z lekka trochę zagubione, chichotały pod nosem trzymając się jak najbliżej chłopaków.
Podążając za wzrokiem Ayako przyglądałam się im z zaciekawieniem, aż któryś z nich spojrzał w naszą stronę. Włosy miał zarzucone do tyłu lekko na prawą stronę, a w ustach trzymał kostkę gitarową. Miałam wrażenie, że mrozi mnie ciekawskim spojrzeniem przez chwilę kiedy odkładał gitarę.
- To jest właśnie Oliver Hart. Twój przyszły współlokator. - wyszeptała bliżej mnie i uniosła głowę widząc przed nami chłopaka. - Cześć.
- No hej. Ty jeszcze tutaj? - spytał chowając kostkę do tylnej kieszeni spodni.
- Ta. Przyuczałam naszą nową dziewczynę. - poruszyła brwiami. - Poznaj Evie.
- Oliver, miło mi. - uśmiechnął się ciepło z dozą zadziorności wypisanej na twarzy i podał mi rękę, którą uścisnęłam. Była przyjemnie ciepła.
- Mi również. - ku mojemu zaskoczeniu zabrzmiałam jakbym chciała z nim flirtować. Co się z tobą dzieje dziewczyno?! No tak, na te oczy musi lecieć wiele dziewczyn.
- Możliwe, że również znaleźliśmy współlokatorkę. - pokazała na mnie ręką i uśmiechnęła się do nas.
- O, tak? - zapytał uśmiechając się do mnie i spuścił wzrok na kable, które rozwijał w ręce. - No to fajnie. Widziałaś już mieszkanie?
- Jeszcze nie. - odparłam nieco skrępowana jego uroczym spojrzeniem.
- Może jutro, co? Po pracy pójdziemy. Dzisiaj trochę już wypiłyśmy i pasowałoby odpocząć. - rzuciła Aya.
- Świetnie, niech będzie jutro.
- Będziesz w domu?
- Ta, jutro mamy wolne, więc będę. To do zobaczenia, Evie. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i odszedł w kierunku małej scenki.
Wchodząc do domu wciąż miałam uczucie takiego przyjemnego i błogiego stanu. Zaczęłam nawet wierzyć, że wszystko się ułoży i po prostu powinnam dać wszystkiemu trochę czasu na ostateczne przerodzenie się w coś dobrego.
Moja praca do chwili obecnej wydaje się być świetna, ciekawa i jeszcze z fajną ekipą, świetnym szefem. Do tego chyba znalazłam mieszkanie idealne dla mnie, chociaż jeszcze wcale go nie widziałam. Jedyną zmorą pozostawał on. Moja prywatna drzazga w sercu, która zarastała się w owym mięśniu w niesamowitym bólu.
- O, tak? - zapytał uśmiechając się do mnie i spuścił wzrok na kable, które rozwijał w ręce. - No to fajnie. Widziałaś już mieszkanie?
- Jeszcze nie. - odparłam nieco skrępowana jego uroczym spojrzeniem.
- Może jutro, co? Po pracy pójdziemy. Dzisiaj trochę już wypiłyśmy i pasowałoby odpocząć. - rzuciła Aya.
- Świetnie, niech będzie jutro.
- Będziesz w domu?
- Ta, jutro mamy wolne, więc będę. To do zobaczenia, Evie. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i odszedł w kierunku małej scenki.
***
Moja praca do chwili obecnej wydaje się być świetna, ciekawa i jeszcze z fajną ekipą, świetnym szefem. Do tego chyba znalazłam mieszkanie idealne dla mnie, chociaż jeszcze wcale go nie widziałam. Jedyną zmorą pozostawał on. Moja prywatna drzazga w sercu, która zarastała się w owym mięśniu w niesamowitym bólu.
Przeszłam przez parter domu rozsuwając drzwi prowadzące na jego tyły.
- Jesteś. - uśmiechnął się do mnie Louis. - Siadaj. Akurat trafiłaś na ugrillowane jedzenie.
- W sumie mam pełny żołądek.
- Ciekawe czym skoro rano nic nie zjadłaś i dopiero wróciłaś. - spytał Liam unosząc jedną brew ku górze.
- Piłam drinki, które sama robiłam. Do tego jeszcze te, które robiła Aya, dziewczyna z którą będę pracować, żeby smakować jakie mają być.
- Znamy ją. Taka ładna czarnulka, nie? - zapytał mój przyjaciel, a ja przytaknęłam głową.
- Właściwie to ja będę... - zaczęłam, ale zobaczyłam jak z basenu wychodzą Harry i Niall. Wolałam nie mówić przy tym pierwszym o wyprowadzce. Jakoś ciągle nie czułam się komfortowo.
- Tak? Urwałaś.
- Miałam mówić, że będę się zbierać do spania.
- O godzinie ósmej? Trochę wcześnie nawet na ciebie. - zauważył Niall i spojrzał podejrzliwie.
- Zjedz coś z nami najpierw. Nie możesz tak ciągle biegać o pustym żołądku.
Kiedy miałam już ruszać do stołu poczułam jak zostaje oderwana od ziemi i przerzucona przez czyjś bark.
- Cześć piękna. Jak dzionek minął? Nie za gorąco ci w tym czarnym? - usłyszałam Zayna, który klepnął mnie po tyłku i nagle ruszył do przodu.
- Zayn! Rany, idioto, puść mnie. - zaśmiałam się. Kątem oka zauważyłam Harrego, który przyglądał się całej sytuacji z dziwnym wyrazem twarzy.
- Masz racje. Niech sobie dziewczyna trochę popływa. - Niall wystawił mi język i uciekł do stołu kiedy próbowałam pacnąć go po głowie.
- Nie, proszę was. Lubię się z wami wygłupiać, ale nie dziś. Jestem taka zmęczona. - burknęłam próbując wesprzeć się na rękach, aby nie leżeć twarzą prosto na pośladkach chłopaka.
- Oj, zobaczysz jaka woda jest super...
- Zayn, puść ją. - Harry nagle się ożywił, a spojrzenia wszystkich padły na jego nieco pobladłą twarz. Podszedł do chłopaka, który podał mnie mu niczym worek ziemniaków.
- Przepraszam. - wyburczał Zayn i przytulił mnie do siebie jedną ręką, całując w policzek.
- Oj, wiesz, że cię kocham. - odparłam i zachwiałam się kiedy puszczał mnie znów w stronę Harrego.
- Tatuś Liam jutro widzi cię na śniadaniu i to obowiązkowo, bo wydrę cię z łóżka na siłę. - Liam pogroził mi palcem i zaczął się brać za jedzenie.
- Tak jest kapitanie! - zaśmiałam się.
Wszyscy usiedli przy stole. Harry ku mojemu zdziwieniu złapał mnie za rękę, a drugą wspierał w pasie. Akurat zostały dwa miejsca wolne obok siebie, więc usiadłam koło chłopaka.
Moje serce znów dało o sobie znać. Coraz lepiej czułam się w towarzystwie mojego lubego. Te delikatne gesty były naprawdę miłe i czułam jakby pochodziły prosto z jego serca, co chyba w chwili obecnej mogło być trochę naiwne.
Pozostała czwórka zajęta była żywą rozmową. Pora wakacyjna zbliżała się do końca, ale ciągle widoczna była w takich wieczorach jak ten - ciepłych, wolnych i ciągle jasnych. Czasami ja i Harry wtrącaliśmy swoje kilka groszy do rozmowy, ale ja głównie zajmowałam się bawieniem swoim jedzeniem i spoglądaniu na bruneta siedzącego obok mnie.
- Jesteś. - uśmiechnął się do mnie Louis. - Siadaj. Akurat trafiłaś na ugrillowane jedzenie.
- W sumie mam pełny żołądek.
- Ciekawe czym skoro rano nic nie zjadłaś i dopiero wróciłaś. - spytał Liam unosząc jedną brew ku górze.
- Piłam drinki, które sama robiłam. Do tego jeszcze te, które robiła Aya, dziewczyna z którą będę pracować, żeby smakować jakie mają być.
- Znamy ją. Taka ładna czarnulka, nie? - zapytał mój przyjaciel, a ja przytaknęłam głową.
- Właściwie to ja będę... - zaczęłam, ale zobaczyłam jak z basenu wychodzą Harry i Niall. Wolałam nie mówić przy tym pierwszym o wyprowadzce. Jakoś ciągle nie czułam się komfortowo.
- Tak? Urwałaś.
- Miałam mówić, że będę się zbierać do spania.
- O godzinie ósmej? Trochę wcześnie nawet na ciebie. - zauważył Niall i spojrzał podejrzliwie.
- Zjedz coś z nami najpierw. Nie możesz tak ciągle biegać o pustym żołądku.
Kiedy miałam już ruszać do stołu poczułam jak zostaje oderwana od ziemi i przerzucona przez czyjś bark.
- Cześć piękna. Jak dzionek minął? Nie za gorąco ci w tym czarnym? - usłyszałam Zayna, który klepnął mnie po tyłku i nagle ruszył do przodu.
- Zayn! Rany, idioto, puść mnie. - zaśmiałam się. Kątem oka zauważyłam Harrego, który przyglądał się całej sytuacji z dziwnym wyrazem twarzy.
- Masz racje. Niech sobie dziewczyna trochę popływa. - Niall wystawił mi język i uciekł do stołu kiedy próbowałam pacnąć go po głowie.
- Nie, proszę was. Lubię się z wami wygłupiać, ale nie dziś. Jestem taka zmęczona. - burknęłam próbując wesprzeć się na rękach, aby nie leżeć twarzą prosto na pośladkach chłopaka.
- Oj, zobaczysz jaka woda jest super...
- Zayn, puść ją. - Harry nagle się ożywił, a spojrzenia wszystkich padły na jego nieco pobladłą twarz. Podszedł do chłopaka, który podał mnie mu niczym worek ziemniaków.
- Przepraszam. - wyburczał Zayn i przytulił mnie do siebie jedną ręką, całując w policzek.
- Oj, wiesz, że cię kocham. - odparłam i zachwiałam się kiedy puszczał mnie znów w stronę Harrego.
- Tatuś Liam jutro widzi cię na śniadaniu i to obowiązkowo, bo wydrę cię z łóżka na siłę. - Liam pogroził mi palcem i zaczął się brać za jedzenie.
- Tak jest kapitanie! - zaśmiałam się.
Wszyscy usiedli przy stole. Harry ku mojemu zdziwieniu złapał mnie za rękę, a drugą wspierał w pasie. Akurat zostały dwa miejsca wolne obok siebie, więc usiadłam koło chłopaka.
Moje serce znów dało o sobie znać. Coraz lepiej czułam się w towarzystwie mojego lubego. Te delikatne gesty były naprawdę miłe i czułam jakby pochodziły prosto z jego serca, co chyba w chwili obecnej mogło być trochę naiwne.
Pozostała czwórka zajęta była żywą rozmową. Pora wakacyjna zbliżała się do końca, ale ciągle widoczna była w takich wieczorach jak ten - ciepłych, wolnych i ciągle jasnych. Czasami ja i Harry wtrącaliśmy swoje kilka groszy do rozmowy, ale ja głównie zajmowałam się bawieniem swoim jedzeniem i spoglądaniu na bruneta siedzącego obok mnie.
Czcionka jest okey, dobrze się czyta, a szablon jest prześliczny *-*
OdpowiedzUsuńBoże! Co ten Hazz wyprawia! On to robi specjalnie? Dlaczego tak gra na jej uczuciach? Chce ją wykorzystać by sobie coś przypomnieć, czy po prostu jest mu jej szkoda? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi ;-;
Zaskoczył mnie jeden malutki fakcik - dlaczego on do cholery nie pozwolił Zayn'owi wrzucić ją do basenu? :O Dziwne ^^
Ten Olivier wpędza mnie w swego rodzaju zdezorientowanie. Przyznaj się! Zrobiłaś to nam specjalnie. Wydaj mi się, że on będzie powodem by Hazz był zazdrosny, no ale w sumie nie ma o co bo przecież ma swoją "księżniczkę". A tak nawiasem mówiąc :D Nie mogłabyś sprawić by "księżniczka" została uwięziona na wierzy? Ewentualnie mógłby ją tramwaj przejechać? <3
Wkurzyło mnie również zachowanie Hazzy - on ją wykorzystuje, a ona przecież miała prawo się sprzeciwić. Nie jest środkiem do celu, do cholery! Nie wiem czy Harry jest szczery w swoich intencjach, ale mam nadzieję, że jest! Bo mu jaja wyrwę! ;-;
Dobra, rozpisałam się, a rozdział sam się nie napisze, prawda? Jeszcze muszę zostawić opinię pod recenzją mojego bloga ;3
Życzę weny <3
Agusia.
PS. Moim skromnym zdaniem powinnaś pobawić się trochę w reklamowanie swojego bloga, miałabyś więcej czytelników, a co za tym idzie więcej komentarzy. A przecież My - bloggerzy uwielbiamy jak ktoś zostawiam nam kilka słówek pod postem ^^ Powinnaś nad tym pomyśleć :) Wiem, że możesz nie mieć czasu, ale to chwilka by zgłosić bloga do jakiegoś większego spisu :)
Oby byli razem ^^ Świetny rozdział ;) Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuń*o* Nic więcej nie mam go powiedzenia:** Chcę już next^^ :3
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Nie mogę doczekać się następnego. Mam nadzieję że po wyprowadzce Evie, Harremu wróci pamięć :) Do następnego...
OdpowiedzUsuńKto to ta ksiezniczka ?juz jej nie lubie ;*
OdpowiedzUsuńHarry sie dziwnie zachowuje krzyczy przeprasza oj Hazza nie ładnie Xd
Ten Oliver to jak mi sie bedzie przylepiał do Evie to dobrze nie bedzie :D
Nom ale mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze ty to umiesz wybudzic emocje XD :) ~
Awwwrrr <3 Next !
OdpowiedzUsuń~D.
Błagam Cię zrób już next :*** -DK.
OdpowiedzUsuńDodam dzisiaj albo w poniedziałek ;)
OdpowiedzUsuńNo i co kiedy dodasz? :)
UsuńBoże Liv błagam Cię dodaj już nowy rozdział :<< :33 <3 -DK.
OdpowiedzUsuńLiv, czekamy :c
OdpowiedzUsuńJejku jestes swietna pisz bo ja yu zejde na zawal zniecierplowpsci kocham mocno pozdrawiam ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńProsze dodaj już next...czekamy cały czas, a zobacz ile czasu już minęło. Jesteś naprawdę świetna, ale ta przerwa?
OdpowiedzUsuńEhh...do Następnego ♥♥♥
Prosze Cie...
OdpowiedzUsuńNext...